Akademia Magii Im. Asterii Cure

Opis forum


#1 2008-05-16 10:41:30

Prof_Lileath_Ladriel

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2008-05-16
Posty: 6
Punktów :   

Rozdział VI - Polowanie Na Czarownice

Rozkwit ery polowań

Polowania na czarownice trwały od połowy XIV wieku do połowy XVIII, gdzieniegdzie nieco dłużej. Rozpętały się na dobre dopiero w połowie XV wieku, kiedy to papież Mikołaj V w liście do Hugunesa Lenoira, inkwizytora na Francję, przekazał inkwizycji prawo do zajmowania się wszystkimi przypadkami praktyk magicznych i czarów, nawet jeśli nie trąciły jawnie herezją. Wcześniej niejako chronił domniemane czarownice przed śmiercią dokument wydany w 906 roku - Canon Episcopi. Nakazuje on, aby ludzi, którzy uprawiają wróżbiarstwo i praktyki czarownicze, wypędzano z gminy, jednak o karze śmierci nie ma mowy. Canon Episcopi odprawianie guseł uważał za przestępstwo, lecz nie za herezję, gdyż zakładał, iż loty czarownic i ich sabaty to nieszkodliwe dla osób postronnych wytwory wyobraźni. Największe natężenie polowania na czarownice osiągnęły na terenie Francji i Niemiec. W samych tylko Niemczech, jak się szacuje, posłano na stos około 100 000 osób, przy czym łowcy protestanccy celowali w ogromnych egzekucjach dokonywanych jednorazowo (po kilkadziesiąt stosów płonących jednocześnie) zaś w księstwach katolickich prześladowania trwały z reguły dłużej

Charakterystyka czarownic i czarowników

W 1486 roku wydano najsłynniejszy bodaj „podręcznik” dla łowców czarownic – Młot na czarownice (Malleus Maleficarum) autorstwa Heinricha Krämera (Institorisa) i Jakoba Sprengera. Według opinii Krämera i Sprengera czary uprawiają przede wszystkim niewiasty, które są do tego bardziej przystosowane przez naturę, również z uwagi na mniejszą wiarę, jaka ponoć cechuje kobiety. Potwierdzeniem tego ma być samo słowo "kobieta". Słowo femina (kobieta) ma bowiem mieć swoją etymologię w złożeniu: "mniej wiary" (fe = fides, czyli wiara, oraz mina = minus, czyli mniej), ponadto mężczyźni są bardziej odporni na zakusy Szatana przez sam fakt, iż Jezus był mężczyzną. Inne zasady doktrynalne zawarte w Młocie na czarownice głosiły, że wiara w istnienie czarownic jest nieodłączną częścią wiary katolickiej, zaś niedowiarstwo w tej sprawie równa się herezji. Diabelski spisek, który opanował świat można zwalczyć ludzką dłonią poprzez wiarę i represje.

W praktyce istotnie znakomitą większość osób oskarżonych o czary stanowiły kobiety (szacunki podają proporcje 1 mężczyzna na kilkaset kobiet). Znacznie też częściej oskarżano osoby z niższych warstw społecznych niż ze stanu szlacheckiego. Jeszcze większa dysproporcja pomiędzy liczbą osób o niższej i wyższej pozycji społecznej widoczna jest gdy rozpatrujemy procesy zakończone skazaniem osób oskarżonych.

System polowań

Do polowań na czarownice powołany został cały system prokuratorsko–śledczy oraz lekarski (uznano, iż lekarze potrafią odróżnić sprawy diabelskie od defektów somatycznych). Przyznanie się do winy było koronnym dowodem. Ówczesne prawo zezwalało - dla wymuszenia zeznań - stosować w toku śledztwa cierpienia fizyczne. Stosowano też rozmaite próby mające wykazać winę lub niewinność oskarżonej. Do jednej z metod zaliczano próbę wody, która w praktyce dawała niewielkie szanse oskarżonej, która wrzucona do wody zazwyczaj nie szła na dno (co świadczyłoby o niewinności), ponieważ noszone wówczas obfite spódnice utrzymywały ją na powierzchni. Do dowodzenia winy stosowano także próby łez (jeśli nie potrafiła płakać miała być czarownicą), wagi (waga taka znajdowała się np. w Utrechcie, jeśli oskarżona była lżejsza niż 49,5 kg uważano, że może być czarownicą i wzlecieć na miotle) lub ognia. Czasem też szukano na ciele lub pod skórą domniemanej czarownicy diabelskiego znamienia, wiązało się to z nakłuwaniem ciała. Po "udowodnieniu" winy skazywano na stos (w Europie kontynentalnej) lub na szubienicę (na Wyspach Brytyjskich i wśród kolonistów w Ameryce Pn.). Wbrew powszechnemu przekonaniu procesy o czary nie zawsze kończyły się skazaniem na śmierć. Część kończyła się uniewinnieniem, stosowano też lżejsze kary np. chłostę, wydalenie z miejsca zamieszkania czy zmuszano do rekompensaty pieniężnej wobec domniemanej ofiary czarów. Historycy nie są zgodni ani co do liczby ofiar ani proporcji osób skazanych do uniewinnionych.

Podłoże społeczno-kulturowe

Ten straszliwy fenomen był jedną z najbardziej egzemplarycznych instytucji mechanizmu "kozła ofiarnego" i był konsekwencją wielu czynników społeczno-kulturowych, które kumulowały się i eksplodowały pod koniec średniowiecza. Społeczeństwa europejskie były wtedy w okresie bardzo wielkich niepokojów, zaburzeń gospodarczych, politycznych, społecznych (początki kapitalizmu, przesunięcia w politycznym znaczeniu poszczególnych klas społecznych) i ostrych starć religijnych (wystąpienie Lutra, wojny religijne). Uśmiercając kozła ofiarnego w postaci "czarownicy", usiłowały zażegnać zagrożenie czy kryzys, powrócić do stanu równowagi. Ponadto były one konsekwencją kultury średniowiecza w zakresie jej stosunku do kobiet, konsekwencją tysiącletniego przekonania, że kobieta jest z natury zła i uległa wobec szatana. Na dodatek niepokoje religijne, ze szczególnym uwzględnieniem nauk Lutra, wzmogły i rozpowszechniły przekonanie o obecności szatana w codziennej rzeczywistości, wokół człowieka, na każdym kroku, a także o konieczności nieustannej walki z nim.

Ostatni proces w Polsce

W 1775 roku w Doruchowie k. Ostrzeszowa odbył się proces 14 czarownic. Trzy z nich zmarły podczas tortur, resztę zaś spalono na stosie. Józef Siemek w książce "Śladami Klątwy" informuje iż "wiadomość o tej zbrodni zmobilizowała co śmielsze i uczciwsze umysły do walki z pokutującymi tak długo upiorami średniowiecza. W wyniku tego na najbliższym sejmie w roku 1776 podjęta została uchwała, która zabraniała sądom stosować tortury i rozpatrywać sprawy o czary".

Współcześni historycy niekiedy kwestionują liczbę ofiar procesu w Doruchowie, uważając, że była ona mniejsza. [1]

Natomiast ostatni na dzisiejszych ziemiach polskich (jednocześnie ostatni w Europie) przypadek spalenia domniemanej czarownicy na stosie miał miejsce w miejscowości Reszel na Warmii 21 sierpnia 1811 roku. Ofiarą była Barbara Zdunk. Oskarżano ją jednak nie tylko o czary, ale przede wszystkim o podpalenie. Bowiem w 1807r. na zamku miał miejsce pożar, którego przyczyny pozostają niejasne. Proces trwał 3 lata. Sprawa winy budziła kontrowersje, jednak sąd w Królewcu zatwierdził wyrok. Przed spaleniem skazaną uduszono.

Ostatnie procesy w Europie

Ostatnią osobą w Europie skazaną za czary na karę więzienia była Helen Duncan - medium spirytystyczne z Wielkiej Brytanii. W roku 1944 została ona skazana na 9 miesięcy więzienia. Wydaje się, iż prawdziwą przyczyną był fakt, iż jako medium przekazywała one informacje objęte tajemnicą państwową. Nie mogąc jednak udowodnić jej ani nielegalnego pozyskiwania tajnych informacji, ani oszustwa, przywołano Witchcraft Act z 1735 roku. Natomiast nieco później - w tym samym roku, również za czary skazano inne medium - Jane Rebeccę Yorke. Również ona przekazywała informacje o osobach walczących na froncie, przy czym oskarżano ją o wywoływanie paniki w społeczeństwie. Prawdopodobnie z uwagi na stosunkowo podeszły wiek (72) lata skazano ją jedynie na niską grzywnę - 5 funtów i poddano trzyletniemu okresowi próby. Jane Rebecca Yorke była więc ostatnią osobą w Europie, co do której zapadł wyrok skazujący za czary. Ostatecznie czary przestały być w Wielkiej Brytanii przestępstwem w roku 1951.

Czasy współczesne

Współcześnie w różnych rejonach świata (zwłaszcza w krajach Afryki i Indiach) utrzymuje się przekonanie, iż możliwe jest wyrządzenie szkody przy pomocy czarów. Choć oficjalnie czary nie figurują w katalogu przestępstw, zdarzają się samosądy, w trakcie których atakowane, a nawet zabijane są osoby posądzone o czary
Również w krajach wysoko rozwiniętych wiara w czary się utrzymuje, a prawo niekiedy musi odnosić się do zjawisk określanych jako czary.

W roku 1999 w stanie Oklahoma w USA 15-letnia Brandi Blackbear została na 15 dni zawieszona w prawach ucznia za "rzucanie uroków". Zabroniono jej również noszenia w szkole lub rysowania emblematów związanych z ruchem Wicca.

W Krakowie w roku 2003 miał miejsce nie tyle proces o czary, co proces dotyczący pomówienia o czary. Jerzy M. - rolnik z Woli Kalinowskiej k/Krakowa pozwał do sądu swoją sąsiadkę Annę B., która publicznie stwierdziła, że M. jest czarownikiem, który zabiera mleko od jej krów. Jako dowód przytaczała fakt, iż odstawia on 40 litrów mleka z dwóch krów, podczas gdy ona - jedynie 17 litrów. Charakterystyczne było, iż chociaż rolnik podkreślał, że w czary nie wierzy, obawiał się, iż opowieści sąsiadki zepsują mu opinię, ostatecznie proces zakończył sie ugodą.

Słynne procesy o czary

Czarownice z Peney

To nazwa nadana grupie 34 kobiet oskarżonych o roznoszenie dżumy za pomocą czarów, torturowanych i spalonych żywcem na stosie w 1545 w miejscowości Peney, należącej do Republiki Genewy (obecnie to wieś w kantonie Genewa w Szwajcarii).

Historia procesów przeciwko czarownicom na terenie Genewy zaczyna się w 1404, masowe egzekucje (przypuszczalnie ponad 500 ofiar, brak dokładnych danych) miały miejsce w 1513. Z zachowanych dokumentów wynika, iż między 1520 i 1681 oskarżono o czary 337 osób (w tym 87 mężczyzn); większość z nich, mimo tortur nie przyznała się do winy; wykonano 66 egzekucji. Te tzw. „polowania na czarownice” łączyły się z epidemiami dżumy, które nawiedzały region.

Prawie wszyscy ówcześni chrześcijanie (katolicy i protestanci) byli przekonani o szkodliwości czarownic; wielu duchownych podsycało tę zbiorową histerię. Ktokolwiek protestował przeciwko temu bezrozumnemu okrucieństwu, narażał się sam na oskarżenie o czary.

Jan Kalwin wierzył, iż zgodnie ze słowami Biblii czarownice są „wrogami Boga” i należy je zabijać bez litości (Księga Wyjścia 22,17). Konstytucja Genewy przewidywała karę śmierci dla czarownic, heretyków i bluźnierców. Przyczyny epidemii były nieznane. Z tych powodów Kalwin był przekonany, że prawdą jest oskarżenie grupy kobiet i mężczyzn z Peney o roznoszenie (za pomocą zaklęć i magii) dżumy w tej miejscowości w okresie 3 lat. Uznał też za prawdziwe ich przyznanie się do winy, wymuszone podczas tortur. Pastorzy otrzymali polecenie piętnowania oskarżonych podczas kazań. Po kilkumiesięcznym procesie 34 kobiety zostały skazane na spalenie żywcem przed domami, które jakoby zaraziły.

Ta egzekucja jest często przytaczana, głównie przez osoby niechętne Kalwinowi, jako dowód jego despotyzmu. Pomijany jest przy tym fakt, iż to nie Kalwin rozpoczął w Genewie procesy tego typu, (które zaczęły się ponad sto lat wcześniej, zanim Genewa stała się miastem protestanckim) i nigdy nie przybrały formy masowego terroru (jak np. na terenie ówczesnego Cesarstwa).

W 1598 kalwiński duchowny niemiecki Anton Praetorius zakwestionował w książce Von Zauberey und Zauberern Gründlicher Bericht (Dokładne sprawozdanie o czarodziejstwie i czarownicach) zasadność wiary w czarownice i domagał się weryfikacji opinii Kalwina w tej kwestii.

Czarownice z Salem

To zwyczajowa nazwa grupy około 80 kobiet (ale także mężczyzn), oskarżonych w procesie sądowym o czarnoksięstwo, w 1692 w Salem Village i Salem Town, w Nowej Anglii (obecnie stan Massachusetts, USA). Rezultatem tej sprawy była egzekucja 13 kobiet i 7 mężczyzn.

Proces rzekomych „czarownic” skutkował odsunięciem purytanów od wpływu na władze i zapoczątkował ewolucję społeczeństwa amerykańskiego w kierunku państwa neutralnego ideologicznie.

Proces „Czarownic z Salem” rozsławiły amerykańskie dramaty: Giles Corey Henry Wadsworth Longfellow'a i The Crucible (pol. Czarownice z Salem) Arthura Millera, będące alegorią prześladowań jednostek przez niesprawiedliwą władzę (dramat Millera jest rozważaniem na temat konsekwencji działalności senatora McCarthy’ego).

Historia

W 1692 mieszkanki Salem: córka miejscowego pastora Betty Parris i jej kuzynka Abigail Williams zaczęły cierpieć na dziwne konwulsje i twierdzić, że zostały „zaczarowane” przez żebraczkę Sarę Goods, starą kobietę Sarę Osborne i murzyńską niewolnicę Titubę. Stopniowo objawy choroby zaczęły pojawiać się też u innych mieszkanek Salem.

Domniemane 3 „czarownice” osadzono w więzieniu, jednak liczba kolejnych osób oskarżanych o czarnoksięstwo rosła lawinowo (do około 80 oskarżonych) i więzienia nawet w okolicznych miejscowościach były przepełnione.

W maju 1692 gubernator William Phips ustanowił sąd w Salem do zajęcia się sprawą.

Proces oparł się na zasadzie: przyznanie się do bycia czarownicą (czarownikiem) oznaczało wypuszczenie na wolność, nie przyznanie się groziło skazaniem na śmierć. Między 10 czerwca i 19 października 1692 powieszono na szubienicy 19 osób, głównie starsze i ubogie kobiety, ale także pastora, który odmówił dalszego aresztowania rzekomych czarownic. Jednego 80-letniego starca Gilesa Coreya(odmawiającego przyznania się do winy) zabito przez powolne miażdżenie go pod ogromnymi kamieniami.

Proces zakończył się w styczniu 1693 i wywołał powszechne oburzenie społeczeństwa Nowej Anglii oraz żądania zadośćuczynienia rodzinom ofiar oraz osobom niesłusznie aresztowanym i prześladowanym. Jednak aż do 1954 nie wszyscy skazani na śmierć byli formalnie uniewinnieni.

Przyczyny „opętania”

Według niektórych współczesnych opinii możliwe jest, że udawanie „opętanych” (zjawisko znane m.in. ze średniowiecznej Europy) spowodowane było monotonią życia w surowym i ascetycznym społeczeństwie purytanów (szczególnie dotyczyło to młodych dziewcząt). Dana osoba udawała "opętanie", a następne osoby naśladowały zachowanie "opętanej", tak że w końcu dochodziło do zbiorowej histerii.

Możliwe jest także zatrucie sporyszem – rozpowszechnionym grzybem pasożytniczym zbóż, który u ludzi wywołuje konwulsje. Laurie Winn Carlson twierdzi, że podobne objawy wywołuje choroba odzwierzęca encephalitis lethargica. Wg innej teorii mogła to być także dziedziczna choroba Huntingtona.

Czarownice z Witten

To nazwa nadana grupie kilkudziesięciu (brak dokładnych danych) kobiet, dzieci i nielicznych mężczyzn, oskarżonych w latach 1580-1647 o czarnoksięstwo i sądzonych w miejscowości Witten (obecnie w kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia, Niemcy). W rezultacie skazano w Witten na śmierć co najmniej 25 kobiet, 2 mężczyzn i 2 dzieci.

Lata 1580 i 1581 były w Nadrenii i Westfalii rekordowe pod względem wyroków śmierci na czarownice np. 44 egzekucje w Recklinghausen, przy czym kobiety stanowiły 80% wszystkich ofiar. W sąsiednim księstwie Burg i Kleve władca (książę Wilhelm zu Jülich) sceptycznie odnosił się do istnienia czarownic i nie pozwalał na procesy tego typu.

Nasilenie „polowań na czarownice” wiązało się z kolejnymi epidemiami dżumy w tym regionie, jednak przyczyny oskarżeń były różne: obwiniano osoby „społecznie niepożądane”, takie jak kobiety niezamężne i samotne, osoby biedne i bezdomne, chore psychicznie, niewypłacalnych dłużników lub kobiety-dzieciobójczynie. W tych przypadkach oskarżenie o czarnoksięstwo było raczej wygodnym pretekstem do „eliminacji” tych osób. Również często oskarżenie o czary było metodą usunięcia przeciwników politycznych wśród miejscowej szlachty. Często oskarżenie jednej osoby wiązało się z oskarżeniem także współmałżonka i czasem także dzieci. Rozpoczęcie procesów o czary wiąże się z wprowadzeniem inkwizycji do Witten.

Pierwszymi ofiarami w 1580 były 2 biedne i bezdomne kobiety (matka i córka). Być może radni miasta Witten chcieli się w ten sposób pozbyć problemu bezdomnych. Wyroki wykonywano przez spalenie na stosie, utopienie, ścięcie lub powieszenie. Ostatnim skazanym i powieszonym w Witten „czarownikiem” był Arndt Bottermann. W Witten nad brzegiem rzeki Ruhr znajduje się miejsce pławienia czarownic tzw. "Hexenkolk".

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.vla.pun.pl www.politologiaujk.pun.pl www.polish-elite-clan.pun.pl www.hydraulicy.pun.pl www.rammstein.pun.pl